Perspektywa kolejnego sezonu motocyklowego nie napawa optymizmem. Ze względu na rosnące ceny paliwa, wielu posiadaczy jednośladów rozmyśla o receptach na smutno rysującą się przyszłość. Pojawiają się pomysły magazynowania benzyny w kanistrach lub nawet beczkach. Biorąc pod uwagę brak nadziei na długofalowe zatrzymanie podwyżek, należy podjąć pewne działania zawczasu.
Co można zrobić, by ograniczyć koszty uprawiania naszej ukochanej pasji? Na łamach DSM prezentowaliśmy już porady, pozwalające ograniczyć ilości zużywanego przez motocykle paliwa. Wydaje się to jednak niewystarczające. Oto kolejna garść porad z przymrużeniem oka, pozwalających na optymalizację ceny godziny jazdy na motocyklu.
Wykorzystanie miejsca pasażera
Typowe wyprawy motocyklowe dotychczas odbywały się z reguły w konfiguracji ilu motocyklistów, tyle motocykli. Miejsca przeznaczone dla pasażerów z reguły pozostawały puste. Tkwią tu więc bardzo istotne rezerwy. Warto – umawiając, się na przejażdżkę – dobierać się w pary.
Jeżeli dwóch motocyklistów, jeżdżących dotychczas samotnie, pojedzie na jednej maszynie, ograniczą koszty o niemal 50%!
Nic nie stoi na przeszkodzie, by co pewien czas zmieniać się za kierownicą. Kierowcy pojazdów wyposażonych w tachografy robią to od zawsze.
Oszczędność – 50%
Zakup wózka bocznego
Ideę zaprezentowaną w punkcie pierwszym można rozwinąć jeszcze bardziej twórczo i kreatywnie. Prawo dopuszcza dołączanie do motocykli bocznych przyczepek. Pozwalają one na zabieranie kolejnego pasażera. W takim przypadku poziom oszczędności ma szansę zachęcić do wspólnej jazdy nawet największych indywidualistów i samotników. Przy odrobinie talentu mechanicznego przyczepkę można dołączyć nawet do Ducati Panigale V4S. Warto ją wówczas okleić na krwistoczerwone barwy, by nie utracić wiele z piękna tej włoskiej maszyny.
Oszczędność – 66.6%
Wykorzystanie rezerw momentu obrotowego dużych jednostek napędowych
Szczęśliwie ustawodawca wciąż dopuszcza holowanie motocykli. Warto skorzystać z tej możliwości. Dodatkowym argumentem jest fakt, że w ostatnich latach konstruktorów motocykli ewidentnie ponosiła fantazja. Silnik o pojemności 1800 cm³ w ważącym niecałe 300 kg jednośladzie nie wykorzystuje nawet połowy swego potencjału. Bez trudu da sobie radę z przyczepioną linką holowniczą kolejną maszyną. Koszt zakupu linki w sklepie budowlanym jest minimalny i jednorazowy. A korzyści ogromne! Jeśli motocyklista ma kolegę dysponującego motocyklem z silnikiem powyżej 1000 cm³, ma doskonałą okazję do podróżowania za darmo. Nawet jeśli wielkodusznie zwrócimy naszemu dobroczyńcy część kosztów paliwa i tak zaoszczędzimy blisko 50%.
Oszczędność – blisko 50%
Wykorzystanie energii odnawialnej
Przejażdżka motocyklem to często podróż z miejsca zamieszkanie do punktu docelowego i z powrotem. Bywa tak, że w jednym kierunku towarzyszy nam wiatr wiejący w plecy. Krzysztof Kolumb, napędzając się wiatrem, odkrył Amerykę. Być może skromniejszym przełomem, dostosowanym do miary naszych czasów, byłoby zamontowanie windsurfingowego pędnika do motocykla.
Bardziej dociekliwi motocykliści mogliby dostosować trasę podróży do kierunku występujących danego dnia ruchów powietrza. Wtedy oszczędności mogłyby zbliżyć się do 100%. Ktoś powie, że to głupi pomysł? Król Jan II Doskonały powiedział Kolumbowi coś w podobnym stylu. Potem żałował...
Oszczędność – blisko 100%
Dostosowanie pojemności skokowej motocykla do rzeczywistości prawnej
Wraz ze wzrostami cen paliwa zmienia się otoczenie prawne. Sejm przegłosował drastyczne zaostrzenie kar za przekraczanie limitów prędkości. Rosną koszty obowiązkowego ubezpieczenia OC, zależnego od pojemności skokowej silnika motocykla. Warto w tej sytuacji rozważyć przesiadkę na popularną 125-tkę. Najszybsze są w stanie bez trudu osiągać dopuszczalne tempo poruszania się po rozmaitych typach dróg. Zamiast jeździć Hondą CBR 1000RR, wykorzystując 15% jej potencjału, można skorzystać z 80% możliwości CBR 125. Z korzyścią dla portfela.
Oszczędność – około 50%
Jak łatwo policzyć, skorzystanie ze wszystkich zaprezentowanych powyżej rad, pozwoliłoby na znaczne oszczędności. Mogłyby one osiągnąć skalę rzędu ponad 300% ogólnej sumy kosztów jazdy motocyklem. To oczywista okazja, z której nieroztropnie byłoby nie skorzystać. Przypominam jednak, że tekst powyższy znajduje się w rozrywkowej zakładce „do kawy”. Jest tylko żartobliwą próbą osłodzenia motocyklistom wartości widniejących na dystrybutorach paliw.