Adventure to nie tylko nośne marketingowe hasło. Ta kategoria motocykli kusi wizją jazdy na koniec świata... albo chociaż na Mazury. Tylko którą maszynę wybrać, żeby nie przewrócić się już na parkingu? ADV, czyli „adventure”, to motocykl, który owszem, wygląda, jakby właśnie zjechał z rajdu Dakar, ale równie dobrze może służyć do codziennych dojazdów do pracy. Zapewnia wygodną pozycję za kierownicą, ma wysokie zawieszenie, sporą dzielność terenową (teoretycznie) i – nie oszukujmy się – często równie wysoką cenę.
Największym atutem motocykli adventure jest wszechstronność. Jedna maszyna potrafi całkiem nieźle ogarniać asfalt, szuter, autostradowe prędkości i weekendowy wypad z namiotem. Czyli trochę jak scyzoryk – wszystko w jednym, choć – jak to w scyzoryku – nie każdy element jest idealny. Ale! ADV to nie tylko BMW GS z aluminiowymi kuframi i naklejkami z Maroka. To również lżejsze, prostsze i tańsze maszyny, które idealnie nadają się dla kogoś, kto dopiero zaczyna odkrywać przygodową stronę życia.
Lekki ADV vs. ciężki ADV – który wybrać?
Żeby nie ugrzęznąć w błocie zbyt wcześnie (czyt. przy pierwszym wyborze), warto rozumieć, że motocykle adventure dzieli się na różne kategorie. I nie chodzi tu tylko o pojemność, ale przede wszystkim o masę, charakter i przeznaczenie.
1. Lekkie ADV – na dobry początek i trudne ścieżki
Dla kogo: początkujący, niscy, niepewni własnych umiejętności jazdy, młodzi duchem i wiekiem. Także ci, którzy mają słabość do szutru, ale nie do siłowni.
- Honda CRF300L / Rally – lekka, zwinna, do lasu i na pole. I wybacza błędy,
- KTM 390 Adventure – trochę bardziej „zadziorny”, trochę bardziej „cyfrowy”,
- Voge 300 GY Rally – budżetowa opcja z Chin, ale zaskakująco fajna,
- Royal Enfield Himalayan – nigdzie się nie spieszy, ale wszędzie dojedzie.
Dlaczego warto: lekki ADV pozwoli ci nauczyć się jazdy, bez konieczności podnoszenia 250 kg z błota. A do tego zmieści się w każdym garażu i prawie każdym budżecie.
2. Średnie ADV – kompromis między zdrowym rozsądkiem a marzeniami o Pamirze
Dla kogo: ci, którzy już mają prawo jazdy kat. A i kilka tysięcy kilometrów za sobą. Nie boją się wypraw, ale nie szukają 160 koni i trzech map zapłonu.
- Yamaha Ténéré 700 – ikona, legenda, mechaniczna prostota i zaskakująca dzielność terenowa,
- KTM 790/890 Adventure – bardziej „ready to race”, bardziej na sportowo,
- Suzuki V-Strom 650 – stary dobry V-twin, asfaltowo-szutrowy all-rounder,
- Aprilia Tuareg 660 – włoski gracz, z dużym potencjałem i włoskim temperamentem, nieco humorzasty.
Zalety tej kategorii są oczywiste – tu zaczyna się prawdziwa frajda. Jednoślady nie są już tak lekkie, ale oferują realny komfort nawet na dłuższej trasie, przyzwoitą dynamikę i całkiem spory zasięg. Dla wielu będą to już docelowe sprzęty.
3. Ciężkie ADV – czyli duże, masywne turystyki, którymi lepiej w teren nie zjeżdżać
Dla kogo: doświadczeni kierowcy, którzy wiedzą, czego chcą. Albo przynajmniej mają siłę, żeby podnieść 270 kg po glebie na drodze, którą nikt nie jeździ.
- BMW R 1300 GS – cesarz segmentu. Elektronika z NASA, komfort i prestiż,
- Honda Africa Twin – reinterpretacja klasyka, z opcjonalnym automatem DCT,
- Ducati Multistrada V4 – rakieta z włoskim temperamentem i zawieszeniem Skyhook, czyli jakbyś podróżował na chmurce,
- Triumph Tiger 1200 – brytyjski czołg z walecznym sercem.
Te maszyny to bardziej turystyki niż pojazdy off-roadowe. Są przez to wymagające: drogie, ciężkie, skomplikowane. Początkujący mogą się nimi prędzej zniechęcić niż w nich zakochać.
Jak wybrać ADV dla siebie? Nie kieruj się tylko sercem (ani TikTokiem)
- Wzrost i waga mają znaczenie – nie ma nic gorszego niż ADV, na którym przy każdym zatrzymaniu podpierasz się palcami i modlisz, żeby nie wyglebić.
- Doświadczenie – jeśli to Twój pierwszy motocykl, odpuść 1000 cm³ i 140 koni. Serio.
- Styl jazdy – chcesz podróżować po asfalcie? Wybierz coś wygodnego. Ciągnie cię w teren? Postaw na lekkość.
- Budżet – pamiętaj, że ADV to nie tylko motocykl, ale też kufer, crashbary, opony i różne inne akcesoria.
- Koszty utrzymania – części do GS-a nie kosztują tyle co do Simsona. Podobnie usługi serwisowe. Spalanie i ubezpieczenie to też konkretne wydatki.
ADV na początek – co warto sprawdzić?
Jeśli miałbym dziś komuś polecić ADV na początek, nie wahałbym się długo:
- Honda CRF 300 Rally – bo wybacza błędy i nie karze srogo za brak doświadczenia,
- KTM 390 Adventure – bo daje niewspółmiernie dużo frajdy w stosunku do pojemności, poza tym ma świetne zawieszenie,
- Yamaha Ténéré 700 – dla tych, którzy potrzebują trochę wszystkiego, ale zachowują rozsądek,
- Suzuki V-Strom 650 – jeśli asfalt to twój żywioł, a teren tylko czasem, a Twój temperament to raczej grzybobranie niż roller coaster nago.
ADV tak, ale z głową
Pierwszy motocykl adventure to nie tylko wybór sprzętu, ale też wybór stylu życia. Jeśli myślisz o dalekich trasach, chcesz wygodnie siedzieć, mieć trochę luzu i poczuć ducha przygody, ADV może być Twoim motocyklowym „tak”. Ale pamiętaj: nie zawsze większe znaczy lepsze. Wybierając swój pierwszy motocykl, daj dojść do głosu tej maleńkiej odrobinie rozsądku, ale niech ostateczny głos ma serce uzbrojone we frajdę.
Tylko u nas – 5 lat ochrony
Pamiętaj, że Twoje bezpieczeństwo jest dla nas ważne. Nasze produkty są objęte naszym bezpłatnym programem 5 lat ochrony, dzięki któremu możesz otrzymać wsparcie w przypadku kradzieży czy uszkodzeń. Aby skorzystać z tej wyjątkowej oferty, zarejestruj swój zakup na naszej stronie internetowej.