Przygotowanie motocykla do sezonu to szczególne zadanie. Łączy szczerą radość z niekłamanym poczuciem odpowiedzialności. Cieszymy się perspektywą dosiedzenia ukochanej maszyny po wielomiesięcznym wyczekiwaniu. Równocześnie zastanawiamy się, jak właściwie przygotować swój motocykl do sezonu.
Przygotowanie jednośladu do sezonu motocyklowego przebiega inaczej w zależności od tego, czy ukochany rumak zimował pod dachem, czy pod gołym niebem.
Przygotowanie do sezonu motocykla zimującego pod dachem
Przeżycie zimy i co za tym idzie, późniejsze przygotowanie do wiosny, jest dla motocykla przechowywanego pod dachem łatwiejsze niż dla kolegi spod chmurki. Nasze maszyny zabijają wahania temperatury, wilgoć i wynikająca z niej korozja. Nawet najskromniejszy dach nad kierownicą jest na wagę złota.
Ogrzewany garaż
Przygotowanie do sezonu motocykla przechowywanego w ogrzewanym garażu, można więc ograniczyć do klepnięcia w tylną lampę. Czasami, nowe otwarcie warto okrasić kilkoma iskrami z prostownika lub automatycznej ładowarki. Oczywiście, o ile napięcie między biegunami spadło.
Nieogrzewany garaż
Nieco trudniej jest wskrzesić życie w motocyklu przemarzniętym po zimie w nieogrzewanym apartamencie. O ile akumulator pozostał na miejscu, prawdopodobnie będzie rozładowany. Jeśli napięcie spadło poniżej 12 V, a bateria nie uzyskała pomocy, zapewne będzie się nadawała do wymiany.
Jeżeli udało się w jakikolwiek sposób przywrócić napięcie powyżej 12,5 V, przechodzimy do dalszych czynności. Przede wszystkim należy bez pośpiechu, dokładnie obejrzeć swój motocykl w poszukiwaniu śladów wycieków, korozji, ewentualnych oznak działalności gryzoni a być może i amatorów cudzej własności. Jeśli wszystko zdaje się OK, przechodzimy do wiosennego przeglądu motocykla.
Po przeprowadzeniu wiosennego przeglądu motocykla możemy uznać, że został on należycie przygotowany do sezonu. Z czystym sumieniem możemy oczekiwać pierwszych promieni słońca.
Przygotowanie do sezonu motocykla zimującego pod chmurką
Przygotowanie do sezonu motocykla zimowanego pod niebem jest poważnym zadaniem. Zawsze łączę się z pozostawionymi w ten sposób rumakami w tęsknocie za słońcem. Bardzo wzruszyła mnie akcja pewnego wspaniałego redaktora motocyklowego, który okrywał napotykane w Warszawie zmarznięte jednoślady ciepłymi pokrowcami. Niech Duch Motocyklizmu urwie mu sekund w Poznaniu.
Jak przywrócić życie takiej maszynie? Przede wszystkim należy zacząć od diagnozy ewentualnych wycieków. Jakoś tak się dziwnie dzieje, że tworzywa, z których wykonywane są przewody transportujące ciecze robocze, są w motocyklach z reguły mniej odporne na mróz niż w samochodach. Ewentualne ślady wycieków na ziemi to doskonała wskazówka diagnostyczna.
Korozja w motocyklach zimujących pod gołym niebem
Kolejna sprawa to korozja. Należy dokładnie obejrzeć golenie widelca, łańcuch, układ hamulcowy - głównie tłoczki zacisków i wszelkie inne miejsca, które zmieniły kolor na rdzawy. Istotne jest także to, czy nie zardzewiały linki wewnątrz pancerzy. Rdzawe ślady na motocyklu zawsze wprawiają w zły, depresyjny nastrój. Należy na to uważać.
Następny krok to zajrzenie do wnętrza zbiornika paliwa. NIE ZALECA SIĘ OŚWIETLANIA GO OTWARTYM ŻRÓDŁEM OGNIA! LED-em smartfonu można za to jak najbardziej. Jeśli ujrzysz tam rudy nalot, to pozamiatane. Zawsze już będzie się to odbijało czkawką. Receptą jest napełnienie jesienią zbiornika do granic pojemności.
Każdy przypadek korozji musi być jak najszybciej zwalczony. Nie zawsze możliwe jest to we własnym zakresie. Nie należy oszczędzać na mechaniku, w sytuacji, gdy na przykład ukazały się wżery na powierzchniach roboczych goleni widelca teleskopowego.
Diagnostyka akumulatora
Kolejnym krokiem na drodze przygotowań motocykla do sezonu jest diagnostyka akumulatora. Pozostawiony na kilka zimnych miesięcy na swoim miejscu miał niewielkie szanse przetrwania, choć cuda w tej materii się zdarzają. Gdy napięcie na stykach zostanie przywrócone, rozpoczynamy przegląd wiosenny
Nigdy żadna najgenialniejsza piosenkarka nie potrafiła wydobyć ze swego doskonale przygotowanego gardła dźwięków przyjemniejszych niż ten, który dobywa się z rury wydechowej motocykla po długim postoju. Czy to gulgotanie singla, czy niepokojący jazz rzędowej trójki, czy gładki pomruk R4 - zawsze napełnia to mózg skończonym szczęściem. To uczucie, które da się porównać jedynie z dumą z nowego kasku.