Yamaha MT 125 walczy o uznanie klientów w zdecydowanie najtrudniejszej klasie motocykli. Wśród maszyn o pojemności 125 cm3 ostro rywalizują producenci z całego świata. A wytwórnie indyjskie i chińskie notują wyniki sprzedaży, które w Europie są niewyobrażalne. Biorąc pod uwagę, że coraz więcej 125-tek z Azji kontynentalnej pojawia się na europejskim rynku, łatwo dostrzec skalę wyzwania dla ich konkurencji.
By Yamaha MT 125, podobnie jak i pozostałe motocykle japońskie, włoskie i hiszpańskie mogły pozostać ofertami premium, muszą zajmować czołowe miejsca w wyścigu technologicznym. Czy rzeczywiście są tak dobre, że nie muszą obawiać się tanich rywali? Sprawdźmy to na przykładzie MT 125 z fabryki fortepianów.
Największe atuty Yamahy MT 125
Rzeczywiście Yamaha MT 125, nawet na tle japońskiej i włoskiej konkurencji, wyraźnie dominuje. Jej konstrukcja oparta została o szereg nowatorskich dla klasy 125 rozwiązań, które przywędrowały ze świata topowych modeli.
Silnik - jednocylindrowa rzędowa czwórka z antyhoppingiem
Jednocylindrowy, chłodzony cieczą silnik Yamahy MT 125 wyposażono w układ zmiennych faz rozrządu VVA - Variable Valve Actuation. Wałek rozrządu ma dwie krzywki obsługujące zawory ssące i zależnie od warunków pracy silnika, zmianie podlegają ich parametry otwarcia. W połączeniu z doskonale działającym układem wtryskowym nadaje to silnikowi wprost przejętemu z YZF-R125 charakterystykę pracy rzędowej czwórki. Oczywiście w granicach, w których to możliwe.
Z sześciostopniową skrzynią biegów silnik Yamahy MT 125 połączony jest przemyślnym sprzęgłem A&S. Jego specyficzna konstrukcja sprawia, że w czasie przenoszenia napędu z silnika na skrzynię przekładniową, skośne prowadnice kosza zaciskają się, wspomagając sprężyny dociskowe. W sytuacji odwrotnej, podczas hamowania silnikiem, te same prowadnice generują antyhopping. Tak proste, że genialne.
Yamaha MT 125 - rama i zawieszenie
Rama Yamahy MT 125, pomimo że ze stali, to jednak została zaprojektowana w charakterystycznej koncepcji Deltabox. Rzeczywiście jest dobrym kręgosłupem motocykla i daje pewność podczas prowadzenia pojazdu. Wpływa na to również właściwie zestrojony widelec upside-down o średnicy goleni 41 mm, a także przestrzenny, aluminiowy wahacz tylny. Zatem poza materiałem ramy Yamaha nie postawiła na półśrodki.
Hamulce MT 125 - skojarzenia z R1
Yamaha słynie ze stosowania doskonałych układów hamulcowych. Wyjątku nie zrobiono także dla MT 125. Przednie koło wyposażono w pojedynczą tarczę o średnicy aż 292 mm z czterotłoczkowym radialnym zaciskiem! Tylna to dysk o średnicy 220 mm. W połączeniu z doskonale zaprogramowanym układem ABS daje to trudny do osiągnięcia wzór w klasie.
Projekt Yamahy MT 125cc - Ciemna Strona Japonii
Zaprojektowanie motocykla klasy 125 cm3 w taki sposób, by wyglądem budził szacunek, ale i przerażał, jest sakramencko trudne. Zawsze, pomimo największych wysiłków, gdzieś ujawnia się niepoważnie wąska opona albo nazbyt duża wolna przestrzeń wokół cylindra. Projektantom Yamahy MT 125ie, zainspirowanym hasłem o Ciemnej Stronie Japonii, chyba jednak się to udało.
Jeżeli spojrzymy na MT 125 w ciemnych barwach, autentycznie poczujemy lodowaty dotyk piekła na plecach. Niepokojący projekt łączący dwie lampy pozycyjne z centralną, kompaktową lampą LED ociera się o okultyzm.
MT 125 - jak jeździ ten mały fortepian?
Yamaha MT 125cc ma silnik przeszczepiony z YZF-R125. Parametry widziane na papierze - 15 KM przy 10000 obr/min i 11,5 Nm przy 8000 obr/min - nijak mają się do rzeczywistości. Taki poziom dynamiki rzadko można spotkać w maszynach konkurencji. Motocykl do 60 km/h przyspiesza w miejskim strumieniu samochodów bez jakichkolwiek kompleksów. Swobodne nabieranie prędkości kończy się dopiero po osiągnięciu 90 km/h. Dalsze rozpędzanie jest już specyficzną przygodą.
Prowadzenie MT 125 jest dziecinnie proste. Z motocyklem można zrobić totalnie wszystko. Moższe celowo popełnić wszystkie możliwe błędy, a Yamaha wciąż swoją diabelską czaszką niezmiennie będzie spoglądała za kolejny zakręt. Na krętych drogach frajda jest przednia. Każdy, kto z politowaniem, z siodła swej sześćsetki spojrzałby na tę 125-tkę powinien równocześnie modlić się o kilka długich prostych, by nie najeść się wstydu.
Oczywiście nie warto rozwodzić się nad wychodzeniem Yamahy MT 125 z zakrętów, skutecznością hamulców i zdolnością do szybkich zmian kierunku. To zupełnie inna kategoria zabawy. Zabawy, która jednak może bardzo wiele nauczyć.
Czy warto zainteresować się 125-tką Yamahy?
Kocham z całego serca sportowe motocykle klasy 125 cm3. Wiem również, że z wzajemnością. Poczucie bezgranicznego panowania nad lekką, filigranową maszyną, prowadzącą się z precyzją noża tokarskiego jest cudowne. Wystarczy zostawić przy krawężniku chorą dumę właściciela litra i pozwolić się ponieść genialnemu urokowi małolitrażowych motocykli, takich jak Yamaha MT 125.
Piotr Tanalski