Opowiedzieliście nam ponad 5 tysięcy historii o Waszych przygodach motocyklowych. Dłuuugo naradzaliśmy się, która z nich zasługuje na wyróżnienie, ale po burzliwych obradach jednomyślnie podjęliśmy decyzję. Poznajcie zwycięską historię:
Wracałem późnym wieczorem z przejażdżki i skończyło mi się paliwo. Źle odczytałem wskaźniki i przegapiłem stację benzynową. Zatrzymałem się w małej miejscowości, przed Nowym Dworem Mazowieckim. Miałem do wyboru spacer po paliwo, przez około 7-8 km, ale wtedy motocykl zostałby samotnie na słabo oświetlonej drodze, prawie w polu. Zdecydowałem, że poproszę o pomoc sąsiada motocyklistę, żeby przywiózł mi paliwo. W czasie oczekiwania na jego przyjazd, z przydrożnych krzaków wynurzył się piękny, kawowy labrador. Ta rasa cechuje się ogromną akceptacją całego otoczenia, w związku z tym w ciągu kilku minut byliśmy kumplami.
Zacząłem zastanawiać się skąd taki piękny pies znalazł się na tym pustkowiu (domów było niewiele w okolicy), zacząłem pytać, tam gdzie mieszkańcy mieli odwagę się odezwać do obcego o tak późnej porze, jednak nie udało się zlokalizować właściciela. Przyjechał sąsiad i po długich rozważaniach, zdecydowaliśmy psa zabrać (przyjechał samochodem). W efekcie mojego roztargnienia wszedłem w chwilowe posiadanie wielkiego psa. Sytuacja była o tyle kłopotliwa, że w domu mamy 2 koty, które nie miały najmniejszego zamiaru zaakceptować nowego domownika, nawet chwilowo. Szczęśliwie, dzięki mediom społecznościowym piesio wrócił do swojego domu, a ja od pory zawsze wożę ze sobą jakiś smakołyk dla czworonoga.
Dziękujemy za wszystkie wypełniania i fascynujące opowieści. To nie koniec konkursów na ten rok, także bądźcie na bieżąco z naszymi kanałami na Facebooku, Instagramie i YouTubie,