Sport uzależnia, nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Motocykle są tak samo uzależniające, o czym dobrze wie każdy motocyklista. To teraz wyobraźcie sobie profesjonalnych zawodników motocyklowych i motorsportowych. Ci goście kochają swoją pracę, a bez niej nie mogą żyć. W sporcie zdarzają się jednak kontuzje, które przynajmniej tymczasowo ograniczają dostęp do sportu. Dobry sportowiec to taki, który zrobi wszystko, aby osiągnąć cel: czy głośne zwycięstwo, czy skuteczna rehabilitacja. Przeczytajcie o kilku najbardziej spektakularnych powrotach do sportu.
Ken Roczen
Ma 23 lata, pochodzi z Niemiec, ale prawdziwą karierę zrobił w Stanach. Jest zawodnikiem Honda HRC, a współpracuje między innymi z marką FOX czy SHIFT, które kupicie w Dobrych Sklepach Motocyklowych. Na koncie ma Motocrossowe Mistrzostwo Świata MX2, tytuł w Supercrossie 250SX oraz najbardziej wrednie wyglądający wypadek w Supercrossie.
W styczniu 2017, po zwycięstwach w 2 pierwszych rundach, na torze Anaheim wybiło go w sekcji rytmicznej. Ken katapultował się ze swojego motocykla i z ogromnym impetem uderzył w jeden z kolejnych najazdów. Efektem było złożone złamanie kości promieniowej, zwichnięcie łokcia i nadgarstka oraz zniszczenie wielu tkanek. Roczen przeszedł 11 skomplikowanych operacji i nie obyło się bez przeszczepu części łokcia.
Dochodząc do siebie Ken nie mógł nawet oglądać wyścigów klasy 450 Supercross - wiedział, że to on powinien tam jeździć i wygrywać. Ale poza tym robił wszystko co mógł. Nieustannie żył swoją pasją, był wręcz nawiedzony wizją powrotu na motocykl. Skupiał się na rehabilitacji i treningach. W końcu, sześć miesięcy po wypadku, otrzymał od swojego lekarza zielone światło. Mógł wsiąść na pełnowymiarowego crossa i zacząć jeździć po torze MX bez skoków. Czy może być w życiu cokolwiek lepszego, niż powrót do ukochanej pasji?
Robert Kubica
Tego gościa na pewno znacie. Robert jest jedynym Polakiem, który startował w Formule 1. Szturmem zdobył uznanie zawodników i kibiców z całego świata, jednak wypadek w rajdzie na początku roku 2011 zakończył jego karierę F1. Po intensywnej rehabilitacji Robert wrócił za kierownicę, ale głównie rajdówek. Jego marzenie spełniło się po raz drugi w czerwcu 2017.
Zespół Renault, zainteresowany wciąż polepszającymi się wynikami Roberta, zaprosił go na testy. Kubica przejechał 115 okrążeń bolidem z sezonu 2012. Początkowo ekipa była dość powściągliwa w opiniach, jednak współpraca nie zatrzymała się. W lipcu Kubica ponownie wsiadł do bolidu F1, tym razem bardziej w formie imydżowej, na prestiżowej imprezie Goodwood Festival of Speed. Następnie nadeszła informacja miażdżąca - oczywiście pozytywnie.
Robert Kubica w sierpniu weźmie udział w oficjalnych testach, gdzie pojedzie bolidem Renault R.S.17 w specyfikacji 2017, na równi z pełnoetatowymi zawodnikami. To jest nie tylko powrót do zdrowia i sportu; to jest powrót do stawki kilkudziesięciu najlepszych kierowców świata!
Niki Lauda
Mówiąc o Formule 1 i spektakularnych powrotach, nie można zapomnieć o Nikim Laudzie. Jego droga do F1 nie był łatwa, ale szybko zdobył tam opinię zawodnika nie tylko szybkiego, ale i solidnego. Działał też na rzecz bezpieczeństwa. Przed startem na Nurburgring w 1976 r., mimo że był najszybszy, mimo walki o oczywiste Mistrzostwo, Niki naciskał na pozostałych zawodników aby zbojkotować wyścig ze względów bezpieczeństwa. Większość postanowiła jechać.
Zaledwie na 2. okrążeniu doszło do wypadku. Ferrari Laudy uderzyło w bandę i natychmiast stanęło w płomieniach. Kilku zawodników pośpieszyło z pomocą. Wyciągnęli Austriaka z płonącego bolidu. Ten nawet stanął o własnych siłach, jednak później zapadł w śpiączkę. W płonącym bolidzie poparzył sobie twarz i nawdychał się gorących toksycznych gazów, niszcząc płuca i krew.
Powiedzieć, że Niki dał radę, to ujma na honorze. Lauda naciskał, aby rekonstrukcję twarzy ograniczyć do minimum - aby tylko powieki były sprawne. Zaledwie 6 tygodni po tragicznym wypadku wystartował w kolejnym wyścigu, jeszcze w bandażach. Finiszował na czwartej pozycji. W tym roku zabrakło zaledwie 1 punktu, aby obronić tytuł Mistrza.
Ale to nie był jego jedyny powrót, o czym nie każdy wie. Kolejny rok to drugi tytuł Mistrza, ale na sezony 1978 i 1979 Lauda przeniósł się do innego zespołu. Nie odniósł tam sukcesów. Sfrustrowany Niki odszedł z F1. Jednak w 1982 roku poczuł, że jego czas jeszcze nie minął. Wystartował w F1 w barwach McLaren, zajmując świetną 4 lokatę w pierwszym wyścigu po przerwie. Trzecią rundę już zwyciężył, a swój cel osiągnął w roku 1984 - wywalczył swój trzeci tytuł mistrzowski.
Adrian "Pasio" Pasek
Ten przykład powrotu do sportu pochodzi z naszego podwórka. Jeżeli interesowaliście się polskim sportem motocyklowym, znacie Adriana Paska. Zaczął jako stunter i kilka lat temu zajmował najwyższe miejsca w zawodach stunterskich. Następnie przeniósł się do wyścigów i z sukcesami ścigał się w kilku prestiżowych pucharach. "Pasia" znacie też z miesięcznika MotoRmania. W sezonie 2017 zaczął swoją przygodę z największym polskim zespołem wyścigowym, zaczął walkę w Mistrzostwach Polski oraz Alpe Adria.
Szło mu wyśmienicie, ale na treningach przed trzecią rundą Pasio zaliczył pechową wywrotkę. Złamał sobie kość strzałkową w stawie skokowym. Zalecenia lekarza były jasne: "6 miesięcy leżenia w łóżku, a później zobaczymy". Zresztą kontuzja i tak nie pozwoliłaby Adrianowi zmieniać biegów. Pasio jednak zrobił co mógł, zorganizował sprzęt rehabilitacyjny i już po trzech tygodniach wrócił na motocykl. Ominął tylko jeden weekend wyścigowy, a od razu po powrocie stanął na podium, tak samo jak w kolejnej rundzie. Kontuzję pokonał, a teraz walczy o kolejne punkty w klasyfikacji generalnej.
Spektakularne powroty do sportu są możliwe pod jednym warunkiem - najważniejsza jest motywacja i chęć do rehabilitacji. Można też na wszystko spojrzeć z innej strony i od samego początku zminimalizować ryzyko kontuzji. W sporcie motocyklowym nie ma lepszego wyboru, niż Dobre Sklepy Motocyklowe, gdzie znajdziesz odpowiednie ochraniacze oraz bezpieczną odzież do swojego typu sportu.