Bieszczady zyskały w popkulturze sławę miejsca całkowicie oderwanego od realiów, od spraw ważnych dla nas na co dzień - przez to pożądanych kiedy chcemy oderwać się od obowiązków i stresów. Faktycznie - chyba każdy, kto wybiera się na południowo-wschodni kraniec Polski dostrzega, że czas biegnie tam wolniej, a od aktualnej polityki ważny jest zbiór miodu czy oporządzenie koni. Ta niespieszna, ale i szczęśliwa egzystencja mieszkańców Bieszczadów działa kojąco na wszystkich tych, którym codzienna gonitwa za wynikiem miesza w głowie.
W Bieszczady warto pojechać jakkolwiek – nawet pekaesem, ale to właśnie motocykl, dzięki obecności pięknych dróg, zapewni najwięcej wrażeń.
Rozkosze gastronomii
Niespieszny rytm bieszczadzkiego życia sprzyja dobrej kuchni. I choć w nielicznych tutejszych miasteczkach i wsiach królują turystyczne przysmaki rodem z dworcowych zaułków, zdarzają się prawdziwe kuchenne perły. Jedną z nich jest bogaty w historię lokal Siekierezada w Cisnej. Najstarsi bieszczadzcy górale opowiadają, że drwale, którzy przyjeżdżali w tutejsze lasy za pracą, potrafili w tym barze przepijać całe wypłaty.
Teraz miejsce to jest nie lada atrakcją turystyczną – nie tylko oferuje pyszne jedzenie, ale też strawę duchową. Mieści się tutaj galeria sztuki i wystawa kilkunastu niezwykłych samochodów. Tak więc i zjeść można dobrze i umysł pożywić.
Ale Siekierezada to nie wszystko, co Bieszczady mają do zaoferowania. Przy Pętli Bieszczadzkiej, w Wetlinie znajdziecie także Chatę Wędrowca – jedyną restaurację w regionie polecaną przez prestiżowy przewodnik kulinarny Gault&Millau. Jeśli marzy wam się kebab lub hamburger, to zdecydowanie poszukajcie innego miejsca – tutejszy wybór dań zależy od tego, co kucharzowi udało się świeżego kupić lub zebrać. Posiłek tutaj to prawdziwa kulinarna uczta na najwyższym poziomie!
Bardzo dobra kuchnia czeka na was także w restauracji Myczkowianka przy zaporze w Myczkowcach oraz w Gęsim Zakręcie w Zadwórzu.
Zabytkowa nawierzchnia
Wielka Pętla Bieszczadzka powstawała w latach 1955-1962. Budowało ją głównie wojsko przy pomocy prymitywnych technologii i, niestety, ta spuścizna widoczna jest do dziś. Nawierzchnia drogi błaga o gruntowny remont, a zarządca drogi dba o jej utrzymanie tylko teoretycznie. Na wielu zakrętach leży naniesiony przez deszcze piach, co poważnie zagraża motocyklistom.
Pod względem frajdy z jazdy Wielka i Mała Pętla Bieszczadzka to raczej walka z przeciwnościami niż czerpanie radości. Warto o tym pamiętać, wybierając się w te strony. O dynamicznym winklowaniu możecie zapomnieć, ale z drugiej strony objazd Bieszczadów to świetny sposób na test zawieszeń w waszych motocyklach.
Mimo tych przeciwności, miejsca takie jak piękne serpentyny między Wetliną a Brzegami, pod Małą Rawką albo koło Jabłonek potrafią wywołać uśmiech pod kaskiem. Koloryt Bieszczadów tworzą piękne cerkwie, dziś samotne, niegdyś będące centrum wsi, które dziś już nie istnieją.
Bieszczadzkie szutry
Tak naprawdę bieszczadzka sieć dróg to głównie trakty szutrowe. Przez lata nikt specjalnie nie był zainteresowany inwestowaniem w rozbudowę sieci drogowej, która właściwie nigdzie nie prowadzi. Stąd obecność w Bieszczadach mnóstwa pięknych szutrowych dróg, prowadzących w dzikie ostępy, które niegdyś tętniły życiem. Często nawierzchnia jest tak dobra, że pomimo braku asfaltu, spokojnie można przejechać nią nawet sportem.
Jeśli nie boicie się luźnej nawierzchni, macie szansę odkryć piękne brody (na przykład w Prełukach), żywcem wyjęte z dawnych lat miejscowości (Wołosate) albo cuda przyrody (meandry Sanu w Tworylnem).
Niestety – niech nie zwiedzie was leniwa atmosfera Bieszczadów. Znalezienie tutaj noclegu w sezonie graniczy z cudem. Póki działa Bieszczadzka Przystań Motocyklowa, warto do niej zajrzeć, ale nawet tam może być trudno o miejsce do spania.
Partnerem cyklu "Motocyklowe Inspiracje" jest Held - producent najwyższej klasy odzieży motocyklowej