Metoda oszustów jest bardzo prosta - wysyłają dokumenty do złudzenia podobne do zagranicznych druków wezwania mandatowego. Zwykle kierowcy, otrzymując taką korespondencję, wpadają w popłoch i skupiają się na jak najszybszym uregulowaniu należności. Mało kto zwraca uwagę na poprawność otrzymanych dokumentów.
Chciwość nie popłaca
Tym razem oszuści popełnili jednak błąd - prawdopodobnie goniąc za łatwym zarobkiem wysłali podrobione wezwanie mandatowe do jednego z polskich przewoźników. Szef firmy miał jednak doświadczenie w takich sprawach, dlatego dokładnie sprawdził otrzymana korespondencję. Brakowało na niej daty i godziny popełnienia wykroczenia, wątpliwości budziło także zdjęcie pojazdu. Przesyłka została dodatkowo nadana z Poznania.
Otrzymania wezwania nie potwierdziła także firma leasingowa, właściciel pojazdu. Inspekcja Transportu Drogowego ostrzega, by dokładnie sprawdzać otrzymaną korespondencję, zarówno tę z Polski, jak i z zagranicy.