Do kawy

Najgorsze filmy motocyklowe w historii kina [ostrzegamy, to boli!]

kadr z filmu ghost rider przedstawiający głównego bohatera na motocyklu otoczonego płomieniami na ciemnym tle

Na naszych stronach mogliście znaleźć już zestawienie najlepszych filmów motocyklowych świata. Tamte produkcje ogląło się po prostu dobrze. Teraz zerknijmy na wszystko od drugiej strony. Zobaczcie najgorsze filmy motocyklowe, od których włos jeży się na głowie, pojawiają się nerwowe skurcze dłoni, a zaparkowane w garażu motocykle zapadają się ze wstydu pod ziemię.

1. Torque

Klasyka gatunku. Ten film jest niepoprawny na tak wielu poziomach, a jednocześnie tak popularny, że stał się pierwszym tytułem, o którym każdy myśli wypowiadając słowa "najgroszy film motocyklowy". Wyprodukowano go w 2004 roku, a więc w czasie, gdy efeky specjalnie można już nazwać zaawansowanymi.

Główny bohater powraca do miasta i zostaje wplątany w intrygę. Dawny wróg, a teraz lider gangu motocyklowego zarzuca mu, że nasz bohater zamordował innego członka gangu, który tak się składa, że był bratem wspomnianego wroga. Bohater próbuje oczyścić swoje imię, gdy źli motocykliści są żądni jego krwi. Brzmi ciekawie? Niestety wystarczy kilka minut seansu, aby akcja spadła w przepaść z większym hukiem, niż wasza szczęka opadająca na podłogę.

Pojedynki na motocyklach w stylu karate, gdy to motocykle wykonują akrobatyczne figury na przednim lub tylnym kole, przecząc tym samym wielu różnym prawom fizyki na raz. A do tego totalnie suche żarty i najbardziej chyba wredny product placement w historii kina (Mountain Dew i Pepsi). Zobaczcie to sami:

2. Ghost Rider oraz Ghost Rider 2

Diabeł, demony, złe duchy, klątwy, a pomiędzy nimi Nicolas Cage, który tę rolę zagrał dokładnie tak samo, jak każdą inną. Otóż pracujący jako kaskader na motocyklu Johnny Blaze zaprzedał swoją duszę diabłu (już brzmi dobrze, prawda?), zamieniając się w ognistego demona. Tak się składa, że jego motocykl przechodzi dokładnie taką samą transformację. Staje się płonącym, widowiskowym customem ze szkieletem i sztywnymi łańcuchami zamiast przedniego zawieszenia.

Do tego potrafi przyjeżdżać do właściciela na zagwizdanie oraz ma zdolność wjeżdżania na pionowe, szklane ściany biurowców. Aha, no i zostawia płąnący ślad jak w Powrocie do Przyszłości. Gdy pierwsza część tego filmu okazała się wątpliwym sukcesem z minimalnym zwrotem kasowym i niezbyt pochlebnymi opiniami, ktoś wpadł na "genialny" pomysł nakręcenia drugiej części, która miała jeszcze gorsze wyniki. Jedyną przyjemną częścią Ghost Rider 2 był motocykl głównego bohatera, przepotężna Yamaha V-Max.

Jeżeli nie udało nam się zachęcić Was dostatecznie, zobaczcie trailery:

3. Harley Davidson and the Marlboro Man

Ten film, klasyka kina motocyklowego, w zestawieniu najgorszych filmów. Nie spodziewaliście się tego tutaj, prawda? A jednak! Przede wszystkim tytuł. Jak można było wpaść na to, aby jeden główny bohater nazywał się Harley Davidson, a drugi Marlboro?

Ci goście próbują uratować bar, któremu grozi zamknięcie. Najlepszym pomysłem wydaje się obrabowanie furgonetki z pieniędzmi. Niestety okazuje się, że zamiast pieniędzy są tam narkotyki, więc uzbrojeni po zęby gangsterzy zaczynają na nich polowanie. I uwaga uwaga, jak to bywa w filmach akcji z lat 80., Harley i Marbloro zaczynają współpracować jeszcze lepiej, aby finalnie uratować całą sytuację. Oczywiście jeżdżąc na motocyklach. Jak to również bywa w filmach akcji z lat 80., akcja jest tak totalnie przerysowana, że nawet nie trzeba się zastanawiać nad jej kiczowatością.

Ostateczną zachętą do obejrzenia tego dzieła niech będzie fakt, że odgrywający rolę Harleya, Mickey Rourke, tuż po premierze stwierdził, że niszczy sam siebie oraz stracił szacunek do siebie jako aktora. Rzucił więc to całe aktorstwo i wrócił do boksowania. No, ale finalna scena i tak stała się klasykiem:

4. Biker Boyz

Tego tytułu nie mogło tu zabraknąć. Można pokusić się wręcz o stwierdzenie, że jest niemalże tak dobrze (czytaj: słabo) jak w przypadku Torque. Już sam fakt, w tytule użyto boyz zamiast boys, zdradza zaskakująco wiele na temat jego jakości.

Pomysł na fabułę, powiedzmy, że jest w porządku. Młody mężczyzna, którego ojciec nie żyje, próbuje uczynić swoje imię znanym na ulicach wśród motocyklistów. Niestety dialogi są tak czerstwe, przerysowane i na siłę, że ta fabuła ma sens jedynie wtedy, nikt się w filmie nie odzywa. Może więc aspekt motocyklowy jest ciekawszy? Motocykli i szeroko pojętego stuntu jest tu ogromnie dużo, ale wyścigi, pojedynki i wszelkie motocyklowe akcje wyreżyserowane zostały w taki sposób, że każdy kto rozróżnia motocykl od motoroweru, wyszedł z kina zniesmaczony. Nawet rola Laurence'a Fishburne'a nie poprawiła wysoce dramatycznego stanu rzeczy.

Za to przyznać trzeba, że stunterzy zatrudnieni przy produkcji Biker Boyz naprawdę wiedzieli co robią. Postarajcie więc skupić się jedynie na stuncie.

5. Megaforce

Lata 80. były przepełnione kiczowatymi filmami i mężczyznami w niepokojąco ciasnych ciuchach. Megaforce jest reprezentantem właśnie tego nurtu. A do tego ta produkcja wygląda tak, jakby po pijaku ktoś założył się, jaki najgorszy film można nakręcić, używając przy tym najbardziej tandetnych efektów specjalnych oraz zmuszając aktorów do wręcz okrutnie płytkich dialogów. Efekt? Na portalu zrzeszającycm oceny krytyków filmowych (rottentomatoes.com), Megaforce zgarnął szlachetną ocenę 0%.

Film ten opowiada o specjalnym oddziale wojskowym, który do walki z rebeliantami otrzymuje nowoczesne, wyjątkowo zaawansowane technologicznie motocykle, mające przechylić szalę zwycięstwa na ich stronę. Prawdopodobnie wszyscy zapomnieliby o Megaforce już dawno, gdyby nie ta jedyna scena będąca idealną reprezentacją całej produkcji. Już więcej nie zdradzamy, to szaleństwo trzeba zobaczyć na własne oczy:

6. [Pozycja bonusowa!] 1%

Jest to pozycja bonusowa, ponieważ film miał premierę dopiero 8 września w Kanadzie, nie trafił do ogólnoświatowych kin i póki co nie udało się go nam obejrzeć.

Tak zwany "jednoprocentowiec", to członek gangu motocyklowego działającego poza prawem. Określenie to pochodzi z teorii, według której 99% procent motocyklistów to obywatele żyjący zgodnie z prawem? Już rozumiecie tytuł?

Fabuła "1%" umieszczona jest właśnie wśród potężnych, podziemnych gangów motocyklowych. Śledzimy losy głównego bohatera, spadkobiercy tronu gangu, który musi zdradzić swojego prezydenta, aby ratować życie brata.
Ten film tak mocno emanuje zakazanym światem, braterstwem oraz zdradą, że aż boimy się o jego kiczowatość. Czy nie będą to przesadnie stereotypowi, niegrzeczni motocykliści z bliznami i w czarnych kamizelkach? Czy opony będą piszczały na piasku? Czy zęby same będą zgrzytały od pozornie głębokich przemyśleń? Wypowiadając się na temat trailera, reżyser Stephen McCallum powiedział: "Ten klip daje wam wgląd w trzewia świata tych przestępców, którzy w czasach średniowiecznych byliby Królami i Królowymi."

Nasze wątpliwości są coraz silniejsze, a Wasze?

Czytaj dalej

Motocyklista jedzie na motocyklu enduro
kluczyki w stacyjce motocykla honda