Po pierwsze, niemal wszyscy w dzieciństwie marzyliśmy o lśniących, kolorowych, szybkich motocyklach. Wyobrażaliśmy sobie siebie na najpotężniejszych i najdroższych maszynach. Potem jednak przyszła dorosłość, a wraz z nią, zdroworozsądkowe i finansowe ograniczenia. Bimotę Furano zastąpił Hornet 600, a Harleya-Davidsona Electra Glide Virago 535.
Po drugie, nie istnieją motocykle uniwersalne. Diabelsko szybka maszyna sportowa nie nadaje się na wycieczkę do Chorwacji. Ociekający chromem cruiser nie pozwoli na zakręcie dotknąć kolanem asfaltu. Zwinny naked nie sprawdzi się, gdy ruszymy przed siebie na przełaj. Dlatego mówi się, że każdy motocyklista powinien mieć trzy pojazdy.
Po trzecie, wszystko w życiu zaczyna się od marzeń. Wyobraźmy sobie pozostałościami naszych dziecięcych dusz trzy motocykle, które zaspokoiłyby nasze potrzeby w każdej sytuacji i o każdej porze. Czym warto byłoby uzupełnić garażowe braki?
Każdy powinien mieć motocykl sportowy
Często słyszymy od znajomych, że nie lubią motocykli sportowych. Jednak już trzy zdania później chwalą się śladami na oponach po głębokich złożeniach podczas pokonywania zakrętów. Prędkość i przyspieszenie są nierozerwalnie związane z motocyklami.
Każdy motocyklista powinien mieć w swoim garażu maszynę z dwustoma końmi mechanicznymi pod bakiem. Jest coś magicznego w tych ośmiu sekundach, gdy litrowe pociski rozpędzają się do 200 km/h.
Nonszalancja i lekkość, które towarzyszą przyspieszeniu, w niewytłumaczalny sposób przeczą widokowi w lusterkach. Jakby motocykl odrzucał w tył strumieniem gazów wylotowych cały świat, a my, stojąc nieruchomo, zaledwie obserwowalibyśmy to. Nie ma dobrego garażu motocyklisty bez maszyny sportowej.
Najważniejszy jest piękny motocykl wycieczkowy
Istota motocyklizmu to bezcelowa jazda przed siebie. Jeśli nie wiemy, dokąd zmierzamy, nie musimy się spieszyć. Liczy się wyłącznie przyjemność z obcowania z maszyną. Im motocykl jest piękniejszy i wyjątkowy, tym doznania są głębsze i bogatsze.
Jakie motocykle najlepiej sprawdziłyby się w roli mechanicznej wersji pięknego konia pełnej krwi? Wyłącznie roadstery. BMW R nineT, MV Agusta Brutale, Moto Guzzi Griso, Harley-Davidson Low Rider lub król – Triumph Bonneville T120.
Przemieszanie się w towarzystwie krystalicznie czystego piękna dodaje człowiekowi szlachectwa. Czujesz wyraźnie, że to zaszczyt dla otoczenia, gdy objawia się w nim takie cudowne zjawisko. A ty jesteś wielkim szczęściarzem, mogąc mu towarzyszyć.
Poddaj się postępowi – miej motocykl elektryczny
Wielu motocyklistów wizja przesiadki na maszynę napędzaną silnikiem elektrycznym napawa przerażeniem. Tymczasem producenci dostarczają pojazdy elektryczne, mogące być kamieniami milowymi rozwoju stylistyki jednośladów. Wystarczy spojrzeć na Johammera J1.
To motocykl z innego świata. Jego wygląd motoślimaka burzy wszystko, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Nie chodzi tu o, w pewnym względzie, tanie szokowanie. To raczej einsteinowskie zakrzywienie czasoprzestrzeni. Coś na miarę pojawienia się czołgu Abrams podczas bitwy pod Grunwaldem. Po naładowaniu akumulatora 12,7 kWh mamy do dyspozycji pełne 200 km zabawy. Co mogłoby przebić przejażdżkę na takim motocyklu ku zachodzącemu słońcu? Jedynie lot marsjańskim latającym spodkiem.
A jaka jest Twoja lista trzech motocykli marzeń?