Pozdrawiam, motocyklista
Jak powiedział Heraklit z Efezu - wszystko płynie. Wszystko podlega nieustannym zmianom. Być może ta refleksja naszła go podczas podróży na jednośladzie. W końcu osły pozostawiają ślady raczej w jednej linii. Mnie też, wzorem owego starego Greka, podczas ostatniej motocyklowej przejażdżki, uderzyła w umysł pewna myśl. Dotyczyła ona sposobów pozdrawiania się na drodze, realizowanych przez dwukołową brać.
Kiedyś sprawa była prosta. Unosiło się dłoń znad lewej części kierownicy. Dziś, jak zauważyłem, wiele się zmieniło. Mijani przeze mnie użytkownicy wielkich cruiserów, napędzanych ogromnymi widlastymi dwójkami, podnosili dłonie z uniesionymi dwoma palcami, które wyraźnie tworzyły literę V. Schemat konstrukcji ich silników.
Natomiast motocykliści poruszający się plastikowymi przecinakami, napędzanymi silnikami R4, unosili cztery palce ponad klamkę sprzęgła. Jakby po raz kolejny motocyklowi towarzysze chcieli pokazywać mi budowę układów korbowych swych silników.
Było to dla mnie o tyle niepokojące, że jechałem singlem KTM'a. Pomyślałem, że ja w takim razie powinienem unosić kciuk w górę. Jednak gdy spojrzałem na swoją dłoń, wydała mi się raczej bokserem z utrąconym jednym z cylindrów. Właściwie należałoby podnieść palec środkowy.
W tej tradycji łatwo mogą się odnaleźć miłośnicy tradycyjnych silników Ducati. Pokazują pistolecik i sprawa załatwiona. Nie mają problemów również właściciele twinów i rzędowych trójek. Ktoś poruszający się Triumphem Rocketem może dłoń ustawić wzdłuż kierunku wiatru. Nawet to wygodne. Ale w końcu musimy dojść do bokserów. Czy kierowcy tych dwucylidrowych rozsuwają na boki nogi w geście motocyklowego pozdrowienia?
Nie martwię się o sześciocylindrowe boksery Gold Wingów. One mają zapewne automat do wykonywania powitalnych gestów. Zresztą samo pojawienie się na drodze tego potwora jest już pozdrowieniem dla wszystkich w promieniu kilometra. No ale problem pojawia się w przypadku Valkyrii. No bo szofer rozsunie nogi, pasażerka również, ale co z uczczeniem ostatniej pary cylindrów?
Kolejny dylemat wiąże się z coraz częściej pojawiającymi się na drogach elektrykami. Czy właściwym zwyczajem w ich przypadku stanie się zdejmowanie stopy na asfalt, by szurając butem naśladować odgłos jednostki napędowej?
Nie zachęcam do brania na poważnie powyższych rozważań przez użytkowników singli. W końcu to duża część motocykli poruszających się po drogach i prezentowanie układu konstrukcyjnego ich silników mogłoby zostać źle przyjęte.
Pamiętajmy o tym, że wszyscy tworzymy najwspanialszą, barwną grupę użytkowników dróg i bez nas świat byłby dalece uboższy. Dlatego pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i wierzcie mi, że celowo nie wciskam klawisza Enter singlowym palcem, kierując niniejszy tekst wydawcy.
Autor: Piotr Tanalski