To był niesamowity weekend, pełen emocji, wrażeń i dobrego ścigania! Rywalizować z riderkami z całej Europy - bezcenne! Każda z 54 uczestniczek robiła wszystko, by wywalczyć swoje miejsce w finałowej czterdziestce.
Marzenia się nie spełniają - marzenia się spełnia!
Ogromne wyzwanie, które wymagało przekraczania granic... Wiec przekroczyłam swoje i wjechałam do finału! Spełniając w ten sposób jedno z moich marzeń na ten sezon. W wyścig kwalifikacyjny wsadziłam 333% siebie, albo i więcej, ponieważ doskonale wiem, że MARZENIA SIĘ NIE SPEŁNIAJĄ, MARZENIA SIĘ SPEŁNIA. Kiedy tata pokazał mi na pitboardzie, że brakuje mi tylko jednej pozycji, odkręciłam gaz, przeleciałam skok na płaskie i wykręciłam czas który pozwolił mi wejść do finału jako jedna z czterech Polek!
W sobotę odbył się również 1 z 3 wyścigów. Dobry start z pełnej maszyny!!! I kilka fajnych kółek, walka koła w koła, łokcie w łokcie. Szło super, ale niestety w pewnym momencie postanowiłam sprawdzić, co jest za bandą...a za bandą był rów odwadniający, który zwiedziłam bardzo dokładnie, wróciłam na tor ze stratą prawie 1 okrążenia, do samego końca starałam się nadrobić stratę. Do mety dojechałam 40, ale z ponad minuty straty udało mi zejść do 18 sekund.
W niedzielę odbyły się kolejne 2 wyścigi. Pierwszy nie poszedł za dobrze, ponieważ na drugim okrążeniu odezwał się bark, który naciągnęłam podczas sobotniego wyścigu, ale mimo wszystko walczyłam do końca na mecie pojawiając się 40. Przed ostatnim wyścigiem zaopatrzyłam się w tejpy i leki przeciwbólowe, które pozwoliły mi w 3 wyścigu powalczyć i dobrą jazdą zdobyć 36 pozycję.
Wyniki zawodów
Ogólnie zawody ukończyłam na 39 pozycji, pierwszy kontakt z międzynarodowymi zawodami oceniam baaardzo pozytywnie. Było to dla mnie ogromne wyzwanie i niesamowita lekcja. Stanąć na pełnej maszynie startowej i ścigać się z takimi zawodniczkami - uczucie nie do opisania, dobra zabawa, ogromne wyzwanie i świetna lekcja która nauczyła mnie bardzo dużo, pozwoliła przełamać granice i pokazała nad czym muszę jeszcze popracować. Z Cieszyna wyjechałam z ogrooomnym uśmiechem na twarzy oraz na maxa naładowanymi akumulatorami do dalszych treningów.